Zaleta przedłużającego się remontu
Remont starego domu to temat, o którym mówić można długo, bo i sam proces długo trwa. Zjada mnie w tym momencie niecierpliwość, ale staram się doszukać pewnych plusów. Rzecz jasna, remontując, możemy sporo kwestii dostosować do swoich potrzeb - to jest fajne. Zdobywamy też niewyobrażalne ilości wiedzy z dziedziny budowlanki, o których wcześniej nam się nawet nie śniło. W ostatnim czasie zauważyłam jednak jeszcze jedną, mniej oczywistą zaletę przedłużającego się niemiłosiernie remontu. Jest to duża ilość czasu na wybranie odpowiednich mebli i zaplanowanie niemal wszystkich szczegółów wystroju :) Jestem w związku z powyższym zwolennikiem teorii, żeby nie kupować wszystkich mebli i dodatków naraz, ale aby rozłożyć sobie to trochę w czasie. Czyli, zanim mam zrobione instalacje, okna i wylewki, zaczynam się już rozglądać za odpowiednim stołem, sofą czy fotelami. Nie wspomnę już o plakatach do salonu i sypialni, albo takich pierdołach, jak ramki na zdjęcia. Mam na to, się rozumie,