Posty

Wyświetlanie postów z 2016

"Be present", czyli o paradoksach przedświątecznego konsumpcjonizmu

Obraz
W ostatnich dniach zaczął udzielać się mi nastrój świąteczny. Czy to za sprawą śniegu, kolorowych lampek czy może tłumów w galeriach handlowych, trudno ocenić. Pospolite ruszenie w stronę wielkich przestrzeni zakupowych było z pewnością uzasadnione takim wydarzeniem, jak black friday, który następnie przemienił się w trzydniowy black friday weekend, który z kolei płynnie przekształcony został w cyber monday. Szał zakupów trwa w najlepsze, nawet Biedronka, Lidl i tym podobne sklepy wprowadziły swój "black friday", co akurat dla mnie zakrawało o lekką groteskę. Również w reklamach radiowych, telewizyjnych i wszelkich innych nastrój Bożego Narodzenia jest nie tyle wyczuwalny, co wrzeszczący i przypuszczający zmasowany atak na konsumenta. Innaczej określić tego się nie da. Ja natomiast, z ogromną fascynacją przyglądam się trendowi, który pojawił sie już w ostatnich latach ale teraz wydaje się przybierać na sile. Wielkie firmy budują całe akcje marketingowe na podstawie owego

Zalety bezużyteczności

Przypowieść z nauk Osho, która pozornie nie jest zgodna z panującymi trendami, ale warto poznać ten punkt widzenia i zastanowić się nad głębszym sensem : Lao Tzu podróżował ze swymi uczniami. Weszli do lasu, gdzie setki drwali ścinało drzewa. Prawie cały las był ścięty, z wyjątkiem jednego, wielkiego drzewa z tysiącami konarów. Było tak ogromne, że dziesięć tysięcy ludzi mogłoby usiąść w jego cieniu. Lao Tzu poprosił uczniów, aby poszli i zapytali drwali, dlaczego to drzewo nie zostało ścięte, skoro wycięto cały las. Uczniowie poszli i zapytali drwali: – Dlaczego nie ścięliście tego drzewa? – To drzewo jest całkowicie bezużyteczne –  odpowiedzieli drwale. – W każdym konarze ma tyle sęków, że nic nie można z niego zrobić. Nic w nim nie jest proste. Nie można z niego zrobić słupów ani mebli. To drzewo jest zupełnie bezużyteczne, to jest przyczyna. Uczniowie wrócili. Lao Tzu zaśmiał się i rzekł: – Bądź jak to drzewo. Jeśli chcesz przeżyć w tym świecie, bądź

Przedślubne zmory

Nieodłącznym elementem przygotowań do ślubu są atakujące i wszechobecne wątpliwości. Ataki są czasem zmasowane, czasem bardzo subtelne. Bywają niespodziewane i takie do przewidzenia. Przychodzą z wewnątrz albo w ramach tzw. niedźwiedziej przysługi. Jedne osaczają Cię długo i skutecznie, aż w końcu przedrą się do centrum dowodzenia, inne przechodzą tylko obok i nieśmiało zerkają w Twoją stronę. Wątpliwości jest cała masa i są zupełnie naturalne. Na filmach widziałam, że czasem mają charakter zdrowo działającego instynktu samozachowawczego i rzeczywiście skutkują odwołaniem wcześniej podjętych decyzji, ale na żywo spotkałam się z taką sytuacją tylko raz. Częściej jednak wątpliwości nagle przychodzą i równie szybko znikają, skłaniając może do głębszej refleksji, ale nie czyniąc poważnych szkód. Należę do osób, które przejmują się wieloma kwestiami i sporo myślą, zastanawiają się, próbują przewidzieć co się może stać. Pojawiające się w głowie scenariusze w stylu popularnej k

Modny Pan Młody

Etap wyboru garnituru oraz dodatków do kreacji Pana Młodego uwa ż am za oficjalnie otwarty! Przyznam szczerze, że jest on nawet lepszą zabawą, aniżeli wybór kreacji Panny Młodej, czyli mojej własnej osobistej. Suknię wybrałam przy drugiej wizycie w salonie, od razu wiedziałam czego chcę. Nie jest to u mnie norma, bywam niezdecydowana, ale w kwestiach ubioru akurat nie mam problemów. Buty do sukni oraz ozdoby do włosów to kilka godzin przeszukiwania internetu, nic trudnego. Wszystko załatwione na dłuuugo przed ślubem, teraz tylko przymiarki. Kreacja Pana Młodego to jednak zupełnie inna bajka. Zaczęliśmy nietypowo, bo od poszetki . Szczęśliwie wygrałam takową na fanpage'u świetnego sklepu Poszetka.com, zupełnie przez przypadek. Zaczęłam przeglądać strony internetowe sklepów z dodatkami, trafiłam na facebook poszetkowy, a tam akurat był konkurs. Dzięki temu mamy przepiękną poszetkę, zaprojektowaną przez Jana Kallwejta. Jestem z siebie naprawdę dumna. Przy odbi

Blisko, coraz bliżej

Czas do wesela podejrzanie się skurczył. Godzina zero już za dwa i pół miesiąca, a nie licząc września i zaokrąglając - już za dwa miesiące. Do tego momentu musimy się uporać z wszystkim, co należy załatwić. A później ślub, wesele oraz, jak głosi legenda (w którą trudno mi uwierzyć) będzie też ponoć życie po ślubie. Narazie owo "życie po ślubie" jest dla nas bardzo tajemniczym sformułowaniem. Niby niewiele się zmieni, a jednak trudno sobie to wyobrazić. Mamy całą listę "To do" . Z kilku zwięzłych punktów lista rozrosła się w dwie kartki A4 wypełnione punktami i podpunktami. Z punktu "organista" powstały podpunkty: zadzwonić, umówić się na spotkanie, spotkać się, wybrać utwory, oszacować koszty, powiadomić księdza i zrobić szerszy research rynku tzw. oprawy muzycznej ceremonii. Tak samo z pozostałymi dwudziestoma zadaniami. Przykładowo: projekty i wydruki to plan stołów, winietki, śpiewniki, mapki, etykietki do prezentów, dekoracje itd. it

Jaka to melodia, czyli jak wybrać oprawę muzyczną wesela

Planowanie wesela to zadanie niełatwe. Zwykle przyjemne, ale nad wieloma kwestiami trudno zapanować, inne wymagają sporo czasu. Z moich doświadczeń wynika, że najwięcej czasu wymaga wybór oprawy muzycznej wesela. Z rezerwacją sali, terminu w kościele i nawet fotografa nie miałam takiego problemu, jak ze znalezieniem wolnego DJa lub zespołu. Pierwszym krokiem do znalezienia najlepszej dla siebie oprawy muzycznej jest odpowiedzenie sobie na pytanie: chcę mieć zespół czy DJa? Każdy z wyborów ma tutaj plusy i minusy, które na pewno będę w stanie jeszcze uzupełnić, gdy sama doświadczę 3 planowanych na ten rok wesel (w tym jedno moje własne). Zespół muzyczny  - plusem jest muzyka na żywo , czyli coś, co większość ludzi ceni bardziej niż tę, która puszczana jest z płyty/innego nośnika; - na wszystkich tradycyjnych weselach jest zespół, tak więc goście o konserwatywnym spojrzeniu nie wyobrażają sobie niczego innego; - teściowa woli zespół ;) - zespół to zwykle kilkoro ludzi,

Bliskie spotkania, czyli jak to jest z dużym weselem

Trend, według którego odchodzi się od dużych, tradycyjnych wesel jest coraz bardziej wyraźny. Ma bowiem równie wyraźne i zrozumiałe powody. Więzi społeczne są współcześnie coraz słabsze. Młodzi ludzie wyjeżdżają na studia do innych miast lub państw i nie utrzymują kontaktów z rodziną. Do pracy wyjeżdżamy również daleko, za granicę i często dostosowujemy swoje warunki mieszkaniowe oraz lokalizację do rynku pracy. Co więcej, w miastach, w blokach, nie ma miejsca na rodziny wielopokoleniowe. Nie ma blisko nas tzw. nestorów rodu, wokoło których zbierają się całe rodziny. Coraz rzadziej jeździmy "do cioci na imieniny". Bierzemy śluby w coraz późniejszym wieku, kiedy naszych babć i dziadków, będacych niegdyś spoiwem rodziny, już dawno zabrakło. Dla osób mieszkających w miastach bliżsi stają się przyjaciele czy nawet sąsiedzi, ponieważ kontakty z rodziną zanikły. Na wczasy i święta wyjeżdżamy do SPA lub w ciepłe kraje, nie ma tu miejsca na zacieśnianie więzi. Stajemy

Jak zatrzymać czas, czyli wybór fotografa na wesele

Przygotowania do wesela trwają cały rok albo i dłużej, uwijasz się jak mała pszczółka żeby wszystko było super, a tu zaskoczenie - wesele trwa jeden dzień tudzież jedną noc i nawet nie wiesz kiedy jest już po. Słyszałam, że mija bardzo szybko, a dodatkowo trudno je dokładnie zapamiętać, ponieważ adrenalina jest tak duża. W jednym dniu kondensują się wszystkie kwestie, które załatwialiśmy przez minione miesiące, a my zwyczajnie poddajemy się niosącej nas fali. Pewnie jest to jeden z powodów, dla których większość z nas przykłada dużą wagę do pamiątkowych fotografii weselnych oraz filmu z ceremonii i całej imprezy. Chciałam zaznaczyć kilka moich, najważniejszych spostrzeżeń w tym temacie, w związku z czym post będzie mocno subiektywny ale także, mam nadzieję, bogaty w użyteczne treści. 1) Na znalezienie fotografa i kamerzysty dajcie sobie trochę czasu - nie róbcie nic pochopnie. Osobiście wysłałam naprawdę wiele maili i odbyłam mnóstwo rozmów z rozmaitymi

Cztery kąty a tyle wyzwań

Na rynek mieszkaniowy w Polsce narzekają wszyscy. Narzekam i ja. W miarę wydłużającego się czasu najmu, coraz bardziej mi szkoda nas wszystkich, którzy wynajmujemy mieszkanie aby mieć gdzie mieszkać. Ekonomiczne przyczyny takiego a nie innego stanu rzeczy są mi mniej więcej znane, co nie zmienia faktu, że i tak odczuwam wielką niesprawiedliwość, kiedy przychodzi mi płacić rachunki a z mojego konta znika jedna-trzecia miesięcznej wypłaty ( calutką 1/3, chociaż opłaty dzielę razem z drugą osobą...). Jednakże mam jeszcze większą ochotę narzekać, gdy zastanowię się jakie warunki otrzymujemy za te, dla mnie i moich znajomych naprawdę duże pieniądze. Na swoim mieszkam od czerwca 2014, czyli już prawie rok. Wynajmuję mieszkanie 37 metrów kwadratowych w centrum miasta. Wieżowiec ma szczęśliwe, typowe 13 pięter , ale windy działają całkiem fajnie. Mają duże lustra i często robię sobie " elevator selfie ". Nigdy nie jest cicho, bo nieopodal znajduje się główn

Walka o mięso, czyli pół roku do wesela

Przygotowania do ślubu jako zajęcie wszechogarniające - mogłabym na ten temat napisać całą ksiażkę. Lepsza będzie jednak krótka charakterystyka stanu aktualnego. Sala zaklepana na samym początku, data i godzina w kościele także. Nauki przedmałżeńskie za nami, fotograf, DJ, zaproszenia są (ale to tematy długie i szerokie). Teraz jest walka o mięso. Za nami degustacja potraw weselnych w naszej wybranej restauracji. Co do standardu obsługi i potraw jestem akurat spokojna - sprawdzone wielokrotnie, na naprawdę dobrym poziomie, a po skosztowaniu nie mam już żadnych obiekcji. Ja nie mam, ale są osoby, które mają i postanowiły wprowadzić zmiany. Zmiany, na które rzekomo mam się zdecydować. Zmiany, na które osoba uparta jak osioł, czyli ja, ma się zdecydować. Czy każda Panna Młoda jest uparta jak osioł? Mam mgliste przeczucia, że tak. Wspomniane obiekcje dotyczą ilości posiłków i rodzajów podawanych mięs. Do faszorawengo szpinakiem i gorgonzolą indyka oraz rolady wołowej mamy de

Wiosna i pączkujące pomysły

Obraz
Pierwsze słowa są najtrudniejsze. Zawsze i bez wyjątku. W głowie kotłują się myśli, które szukają ujścia. Kiełkują tak szybko, jak aktualnie wszelka zielenina, która otrzymała dawkę wiosennego słońca i deszczu. Jeszcze chwila i zaczną mi parować uszami. Chciałabym napisać wszystko i to od razu, a tu się nie da. Nie ma lekko, muszę rozłożyć kawałki siebie na części pierwsze i zaaplikować w przyswajalnych porcjach. Czyli plan już mam. Przesyłam ciepłe, wiosenne uściski!