Blisko, coraz bliżej

Czas do wesela podejrzanie się skurczył. Godzina zero już za dwa i pół miesiąca, a nie licząc września i zaokrąglając - już za dwa miesiące. Do tego momentu musimy się uporać z wszystkim, co należy załatwić. A później ślub, wesele oraz, jak głosi legenda (w którą trudno mi uwierzyć) będzie też ponoć życie po ślubie. Narazie owo "życie po ślubie" jest dla nas bardzo tajemniczym sformułowaniem. Niby niewiele się zmieni, a jednak trudno sobie to wyobrazić.

Mamy całą listę "To do". Z kilku zwięzłych punktów lista rozrosła się w dwie kartki A4 wypełnione punktami i podpunktami. Z punktu "organista" powstały podpunkty: zadzwonić, umówić się na spotkanie, spotkać się, wybrać utwory, oszacować koszty, powiadomić księdza i zrobić szerszy research rynku tzw. oprawy muzycznej ceremonii. Tak samo z pozostałymi dwudziestoma zadaniami. Przykładowo: projekty i wydruki to plan stołów, winietki, śpiewniki, mapki, etykietki do prezentów, dekoracje itd. itp.

Grafik napięty jak gumka w zbyt małych majtkach. Wcale nie elastyczny. Jeszcze trzy miesiące temu mieliśmy czas na wszystko, głównie na odkładanie na później. Teraz już musimy przyspieszyć. Pojawiają się życiowe priorytety typu: kupić garnitur, zdążyć na wyprzedaży. Fascynujący czas letnich upałów oraz Euro 2016 nie sprzyja załatwianiu ślubnych spraw. Podczas meczu Polska-Portugalia ani my, ani żaden z podwykonawców nie ma ochoty na spotkanie. Dzień po meczu również trudno, w końcu wszyscy biorą wtedy tzw. urlop na żądanie by odreagować (bez względu na wynik).

Po raz kolejnym zaczynamy rozumieć zjawisko wynajmowania osób od planowania ślubów, doradców, wedding plannerów. Nie jest to głupi pomysł, szczególnie, gdy oboje Młodzi pracują od świtu do 17, 18 po południu. Za swoiste dokonanie poczytuję sobie, iż nie wzięłam jeszcze żadnego dnia urlopu na przedślubne załatwianie spraw. Wszystko przed pracą (wszelkie urzędy), bądź po pracy (wszystko pozostałe). Im bliżej, tym zapewne ilość dni urlopowych będzie większa.

Niemniej jednak, cały czas uważam planowanie swojego wesela za świetną przygodę. Zaczynam powoli gromadzić i tworzyć dekoracje sali, dodatki, prezenciki dla gości. Takie detale najbardziej cieszą i, zarazem, mogą być największym polem do popisu dla osób kreatywnych. Pomysłów na dekoracje mam tyle, że muszę dokonywać dużej selekcji, inaczej zrobi mi się mały jarmark :)

Trzymajcie za nas kciuki, abyśmy zdążyli z tym, z czym zdążyć musimy. Najważniejsze jednak już mamy - według Wedding plannera, z którego korzystamy, pierwszy punkt brzmi: "Find your perfect partner". Well, it's already done. Resztą nie musimy się już tak bardzo martwić :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"