Moje pierwsze kroki w stronę generalnego remontu

Armagedon, chaos, demolka - można wybrać sobie dowolny synonim remontu. Jeśli do tego dołożymy epitet "generalny", wówczas wszystko wywraca się do góry nogami. Gdybym tak była w stanie objąć swoim małym rozumkiem skalę tego remontu, byłabym na pewno przerażona. Ale nie jestem.

Moja łazienka wygląda obecnie tak:


Wcześniejsze tony skutych wylewek mnie nie niepokoiły. Dopiero pozbycie się ściany i wszystkich wnętrzności z jednej z łazienek wprowadziło lekki niepokój. Przede mną jeszcze jedna ściana (i to większa, szersza, wyższa...) i setki innych kwesti...

Zacznijmy jednak od początku, czyli wejścia do takiego domu. Pierwszym krokiem jest zniszczenie tego, co się da, aby następnie zacząć budować na nowo. Można powiedzieć, że jest to takie doprowadzenie budynku do stanu surowego. Czy to logiczne, żeby kupić dom, aby wszystko w nim zniszczyć i zostawić tylko fundamenty, niektóre ściany, stropy i dach (dach też do wymiany, kiedyś...)? No cóż, wychodzi na to, że wbrew wszelkim przesłankom, jest to sensowne. Oczywiście chodzi o kwestie ekonomiczne. Chcąc mieć dom w miłym miejscu, żeby było blisko do lasu, ale też blisko do miasta, piekarni i Lidla, innej opcji nie ma, bo po prostu nie ma w takich miejscach dostępnych działek. Kupujemy i wyburzamy co się da.

W tym momencie, wydawałoby się, niewiele mam do zrobienia, ponieważ w grę wchodzą ciężkie prace fizyczne. Wielki szacun dla mojego Męża, który z pomocą Taty wykonuje wszystkie poważne prace. Natomiast ja, co rusz słyszę od "zwiedzających" mój domek: "a ty co robisz?", "oni robią a ty się opierdalasz, co?", "wymyślasz sobie a nie wiesz ile to kosztuje", "nie zdajesz sobie sprawy ile to wymaga pracy" itp. Oczywiście wszystko w najlepszej wierze.

Nie jest jednak tak, że na samym początku jest tylko burzenie ścian i wynoszenie gruzu. Jeśli ktoś tak myśli, to nigdy nie robił remontu. Jak się szybko okazało, trzeba mieć przygotowany projekt każdego pomieszczenia, ażeby mógł wkroczyć elektryk, pan od centralnego, wylewek i w ogóle wszystkiego. Trzeba mieć ten projekt przygotowany na wczoraj.Tylko kto taki projekt przygotuje? Kto musi wiedzieć, gdzie będzie stał jaki mebel i jaki model muszli klozetowej stanie w toalecie?

Zauważyłam dodatkowo, że ciekawym sposobem na uzyskanie świeżego spojrzenia i nowych pomysłów na remont oraz urządzenie domu jest wpuszczanie do niego jak największej ilości osób. Ostatnio trochę narzekałam na porady osób, które uważają się za ekspertów w każdej dziedzinie, mimo pewnej dawki ignorancji z ich strony. Powoli jednak przestaję na to narzekać. Wprawdzie trzeba mieć silne nerwy, aby tego wszystkiego wysłuchać, jednak widzę też, iż na 50 takich porad, trafi się przynajmniej jedna dobra lub interesująca. Im większe tabuny oglądających z rodziny, znajomych, fachowców przemykają przez moje 100 metrów kwadratowych, tym bardziej odczuwam, że każdy z nich zostawia po sobie jakiś skrawek pomysłu, który najprawdopodobniej wykorzystam przy remoncie. Z tych okruszków pomysłowych tworzy się w mojej głowie obraz całości. Niemniej, trzeba mieć sporo silnej woli, aby tych wszystkich porad wysłuchać i wyłuskać coś dla siebie.

Sporo się, mimo wszystko, w ostatnim czasie nauczyłam. Na ten moment wiem już, że kluczowe przy pracy ze ścianami są nadproża, piec ma być kondensacyjny, a kabelek może się nazywać YDY 2x2,5. Trzy fazy, jeśli chodzi o elektrykę, to już dla mnie bułka z masłem, natomiast oznaczenie na schemacie gniazdka, wyłącznika światła, tudzież transformatora, również przestało być dla mnie obce. Chłonę wiedzę i zadaję sobie pytanie, dlaczego nie uczyli mnie tego w szkole???

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również czeka remot lecz tylko jednego pokoju. Zastanawiam się nad wyburzeniem wszystkiego, bo od zera warto zaczynać. I skorzystam z Twojego "pomysłu" na wpuszczanie innych ludzi do pomieszczenia I słuchanie ich rad. Miejmy nadzieję, że mój uparty charakter nie pozwoli bym zrobiła wszystko sama.


    Paulina

    pauciapoucia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia w takim razie! Wprawdzie jeden pokój to trochę mniej niż cały dom, ale każdy remont jest wyzwaniem :D A robiąc coś od zera jest tyle możliwości i pomysłów, że aż trudno się zdecydować, stąd inni pomocnicy się przydają ;) Ja także chętnie coś doradzę jeśli będziesz potrzebowała ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"