Kilka słów o przejmowaniu kontroli nad Światem



Przejmowanie kontroli nad światem oraz nie wychodzenie z domu to perspektywy niezwykle kuszące dla mnie - domatora, który jednak lubi zdobywać nowe doświadczenia (o paradoksie!). Nie oszukujmy się więc, złapałam się na tytuł. Następnie zaciekawiły mnie ilustracje Macieja Chorążego oraz opis na tylnej części okładki (że to dla humanistów, i że dla dziwaków też). Dopiero później, już w domu, zaczęłam czytać i okazało się, że książką jest wyborem felietonów, które ukazywały się także w "Dwutygodniku". Autorka oddaje się refleksji na temat różnych aspektów kultury współczesnej, tej raczej niższej niż wyższej, wtrącając jednak spostrzeżenia o kwestiach, które niezaprzeczalnie warte są naszej uwagi. 



Wielokrotnie w trakcie czytania uderzały mnie myśli "Jak ona to wymyśliła?", "Jak można tak dobrze pisać, też tak chcę" oraz "Skąd ona wie, że ja też tak myślę?". Aż zazdrość mnie ściska, jak czytam, jak widzę ten dobór słów, te błyskotliwe komentarze, te wyrazy, których nigdy bym ze sobą nie zestawiła, a pasują tak doskonale. Warsztat pisarski, dla mnie - laika, jest tutaj naprawdę porywający, tudzież imponujący.

Dla mnie, to ciekawa pozycja również w kategorii pod tytułem "poszerzanie kompetencji kulturowych". Na studiach socjologicznych przekonywano mnie, że socjolog, a w porywach i przeciętny człowiek, powinien mieć szerokie kompetencje kulturowe. Częściowo przekłada się to na określenie "szerokie horyzonty". Dosłownie oznacza, że należy poznać coś w miarę dokładnie, zanim to ocenimy, oraz iż powinniśmy wiedzieć jak najwięcej o świecie, który nas otacza. W praktyce oznacza to obcowanie z wszelkimi treściami wytwarzanymi przez naszą kulturę, również tę niską, bardzo niską. Należałoby wiedzieć czym jest Azja Express, ponieważ większość ludzi wie, a trzeba być przecież kompetentnym. Wprawdzie zawodu nie praktykuję, ale cały czas starałam się owymi zasadami kierować. Kilka lat po studiach natomiast, doszłam do jakże odkrywczego wniosku, że wszystkiego wiedzieć się nie da.

Mniej lub bardziej świadomie, zrezygnowałam z telewizora i zostałam w pewnych dziedzinach, nie bójmy się tego słowa, ignorantem totalnym. Nie oglądam również seriali. Zdarzyło się, że obejrzałam od deski do deski serial "Hannibal", ale to ze względu na książkę i Madsa Mikkelsena. Dwie moje fascynacje w jednym, więc nie mogłam przeoczyć. Poza tym, jestem serialowym outsiderem. I teraz chodzi o to, że z niektórymi ludźmi po prostu nie pogadasz, jak nie znasz seriali. Co za tym idzie, rezygnując z TV, gier i seriali musiałam częściowo zmienić sposób komunikowania się z otoczeniem, poszukać innych punktów zaczepienia lub też innych osób do rozmowy. Ciężka sprawa, ale do zrobienia. Nowe możliwości się otwierają, kiedy jesteśmy pewni swoich wyborów. Czyżbym odbiegła od tematu? No jasne, jak zwykle. Chodzi więc tylko o to, że Masłowska dostarcza mi cennych informacji na temat seriali, programów i innych takich zjawisk, których ja sama nie miałam możliwości zdobyć. Co więcej, dzieli się opinią o nich, więc temat mam tu załatwiony. Dziękuję! :)

Tytuł nieco zwodniczy, ponieważ autorka musiała wielokrotnie wyjść z domu i pojawić się wśród ludzi, ażeby dokonać swoich obserwacji. Za to też jestem wdzięczna, bo ja w związku z tym mogę wychodzić troszkę mniej. Żartuję oczywiście, ponieważ, jeśli nie pada deszczem, śniegiem lub ropuchami, to wybywać z chatki puchatka nawet lubię (byle nie nazbyt często), jednak niekoniecznie w celu poczynienia tak ciekawych spostrzeżeń .

Miło przeczytać, że ktoś tak błyskotliwy, jak Dorota Masłowska, ma takie samo zdanie jak ja. Pewnie jest to jeszcze jedna cecha, która stanowi o tym, iż książkę czyta się tak dobrze. Zupełnie nie zgadzam się z opiniami, że książka otwiera oczy na cokolwiek. Nie jest to publikacji socjologiczna, a sama autroka mianuje się raczej socjonautką aniżeli socjolożką. Książka w trafny sposób podsumowuje to, co siedzi w naszych głowach lub przejawia się w naszych postawach. Autorka puszcza oko do czytelnika, ubiera w niesamowite opisy to, czego sami nie potrafimy tak dobrze wyrazić. I po raz kolejny przekonujemy się, że (tak jak mówi opis na okładce), jest to książka dla mnie i dla Ciebie, czyli dla "nadwrażliwych, zdziwaczałych, emocjonalnie pokiereszowanych humanistów. (...) tych, którzy na przekór modom, prądom, falom, pływom i horoskopom lubują się w nielubianym, interesują nieinteresującym". Wszak - nie mów, że nie - lubimy tak o sobie myśleć ;)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"