Krótka historia o pękniętym stropie

Dwa miesiące mijają odkąd wkroczyliśmy do naszego domu i rozpoczęliśmy akcję degenerowania zastanej przestrzeni w celu uzyskania stanu surowego zamkniętego.

Na pierwszy ogień poszły podłogi, które składały się głównie z gumolitu, betonu, śmierdzącej papy, piasku/wapna z trocinami i nie były niczym przyjemnym. Teraz są już tylko wspomnieniem. Równocześnie odchodzić w niepamięć zaczęła boazeria. Cały czas jest jeszcze w jednym pomieszczeniu, ale jej dni są policzone. Ucierpiało też kilka metrów tynku, parę rur od centralnego oraz jedna ściana.


Ściana ta oddzielała łazienkę od przedpokoju, była krzywa i niefunkcjonalna. Według wszelkich opinii, mniej lub bardziej fachowych, była także ścianą działową, której można bez problemu się pozbyć. W związku z tym, jakiś tydzień po wyburzeniu ściany, pojawiło się pęknięcie na stropie nad nią, a raczej nad tym, co po niej zostało. To chyba pierwsza sytuacja w trakcie remontu, która na serio mnie zaniepokoiła. 

Im bardziej myślimy o wyeliminowanej ścianie, tym bardziej nasze rozumki pojmują, że nie powinniśmy byli pochopnie podejmowac tak drastycznych kroków. Sam fakt, że stropy mają około 10 centymetrów przemawia za tym, żeby głębiej się zastanowić, zanim cokolwiek zrobimy. Najlepszy dowód na to, że podczas pierwszego remontu uczysz się niemal wyłącznie na swoich błędach i - jak to mówią panowie budowlańcy - nie ma chu**a we wsi.

Teraz więc kupiliśmy stemple w tartaku, wszak zawsze lubiłam elementy wystroju z naturalnego drewna. Podeprzemy strop, wymurujemy ścianę w odpowiednim miejscu i będzie po sprawie. Oczywiście pod warunkiem, że nie zawali się sufit. Jeżeli sprawdzi się najgorszy scenariusz, wówczas będę miała łazienkę dwupoziomową oraz miejsce na ogromny, wymarzony żyrandol.

Podsumowując, pękliśmy strop i teraz już wiemy, że każda ingerencja w konstrukcję budynku, nawet w ścianę działową, niepozorną, nie niosącą z sobą ryzyka wymaga współpracy z Panem Inżynierem Konstruktorem. I tego się trzymamy.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"