Bliskie spotkania, czyli jak to jest z dużym weselem
Trend, według którego odchodzi się od dużych, tradycyjnych wesel
jest coraz bardziej wyraźny. Ma bowiem równie wyraźne i zrozumiałe
powody. Więzi społeczne są współcześnie coraz słabsze. Młodzi ludzie
wyjeżdżają na studia do innych miast lub państw i nie utrzymują
kontaktów z rodziną. Do pracy wyjeżdżamy również daleko, za granicę i
często dostosowujemy swoje warunki mieszkaniowe oraz lokalizację do
rynku pracy. Co więcej, w miastach, w blokach, nie ma miejsca na rodziny
wielopokoleniowe. Nie ma blisko nas tzw. nestorów rodu, wokoło których
zbierają się całe rodziny. Coraz rzadziej jeździmy "do cioci na
imieniny". Bierzemy śluby w coraz późniejszym wieku, kiedy naszych babć i
dziadków, będacych niegdyś spoiwem rodziny, już dawno zabrakło. Dla
osób mieszkających w miastach bliżsi stają się przyjaciele czy nawet
sąsiedzi, ponieważ kontakty z rodziną zanikły. Na wczasy i święta
wyjeżdżamy do SPA lub w ciepłe kraje, nie ma tu miejsca na zacieśnianie
więzi. Stajemy się indywidualistami, dbamy o swój własny rozwój,
karierę, nie mamy czasu na sen, sport czy nawet rozmowę, a co dopiero na
podtrzymywanie więzów rodzinnych, które nigdy nie było łatwe, ale mimo
wszystko było. Dziś już niekoniecznie.
Jak w takiej
sytuacji zorganizować duże, tradycyjne wesele? Pomijając już kwestię
ekonomiczną, realizacja takiego przedsiewzięcia jak zaproszenie na ślub
całej rodziny staje sie prawie niewykonalna. Instynkt samozachowawczy
podpowiada nam, że próba organizacji takiej imprezy może być niezwykle
trudna. Podpowiada nam bardzo słusznie. Przekonałam się osobiście, iż
podjęcie powyższego wyzwania jest bardzo skomplikowane,
szczególnie dla typowego introwertyka.
Muszę przynać, że kontakt z ludźmi to jednocześnie najważniejsza, jak i najtrudniejsza kwestia jak dotąd. Zmierzając jednak ku końcowi rozdawania zaproszeń stwierdzam, że wszystkie spotkania z ludźmi to coś naprawdę cennego. Warto się trochę postarać :)
Komentarze
Prześlij komentarz