Zaleta przedłużającego się remontu

Remont starego domu to temat, o którym mówić można długo, bo i sam proces długo trwa. Zjada mnie w tym momencie niecierpliwość, ale staram się doszukać pewnych plusów. Rzecz jasna, remontując, możemy sporo kwestii dostosować do swoich potrzeb - to jest fajne. Zdobywamy też niewyobrażalne ilości wiedzy z dziedziny budowlanki, o których wcześniej nam się nawet nie śniło. W ostatnim czasie zauważyłam jednak jeszcze jedną, mniej oczywistą zaletę przedłużającego się niemiłosiernie remontu. Jest to duża ilość czasu na wybranie odpowiednich mebli i zaplanowanie niemal wszystkich szczegółów wystroju :) 




Jestem w związku z powyższym zwolennikiem teorii, żeby nie kupować wszystkich mebli i dodatków naraz, ale aby rozłożyć sobie to trochę w czasie. Czyli, zanim mam zrobione instalacje, okna i wylewki, zaczynam się już rozglądać za odpowiednim stołem, sofą czy fotelami. Nie wspomnę już o plakatach do salonu i sypialni, albo takich pierdołach, jak ramki na zdjęcia. Mam na to, się rozumie, doskonałe i rozbudowane uzasadnienie/ racjonalizację. Muszę mieć, mój Małżonek bowiem, jest zwolennik zgoła przeciwnej teorii ;)

Po pierwsze, trafiają się rozmaite okazje i promocje. Trafiają się one cyklicznie, ale nie powiedziane, że będą akurat wtedy, gdy ten konkretny mebel lub element wyposażenia będzie mi potrzebny na wczoraj. Dlatego chętnie korzystam, jeśli widzę, że coś, co chciałabym mieć w swoim domu, jest mocno przecenione. Przykładowo, ostatnio mieliśmy Black Friday i całkiem sporo cenowych okazji. Wypadł on akurat na 3 dni przed moją wypłatą, dlatego nie kupiłam nic, kompletnie nic, ale zrobiłam mały research cen pożądnych produktów i pewnie teraz nie zdecyduję się ich kupić po standardowych cenach. Bardzo istotne, że są produkty przeceniane sezonowo. Zaliczają się tu okna - jeśli musicie je wymienić, zamawiajcie wszystko w grudniu, bo zniżki są naprawdę tego warte.




Po drugie, trudno będzie kupić wszystko naraz ze względów finansowych. Kupowanie raz w miesiącu mebla za 5 stów (co najmniej) daje po kieszeni, ale nie tak bardzo, jak kupienie naraz 10 mebli. Można więc wydatki jakoś ładnie rozplanować. Nie mówiąc już o towarzyszącym mi ciągle niepokoju, że za kilka miesięcy wydam już większość oszczędności na budowlankę i nie będzie mnie stać na zakup wymarzonego fotela.

Po trzecie, oglądanie mebli i planowanie jak w przyszłości będzie wyglądał mój dom, daje sporą dawkę motywacji do pracy. Do pracy, czyli zarabiania na niego i do pracy, to znaczy walki z remontem. Bez tego trudno byłoby ciągnąć to wszystko i jednocześnie się tym cieszyć. Nie wiem jak Wy, ale ja po prostu muszę mieć jakąś wizję końca remontu już gdy go zaczynam, bo bez tego nie da rady.  

Po czwarte i całkiem logiczne, już na samym początku remontu musimy mieć ogólną wizję wyposażenia domu, aby zaplanować wszelkie instalacje. Całkiem dokładnie należy zaprojektować kuchnię, co umożliwi nam odpowiednie poprowadzenie odpływu do zlewu i zmywarki oraz podpięcie elektryki. W kwestii prądu musimy niemal na początku wymyslić, jak chcemy mieć rozmieszczone punkty świetlne i gniazdka, warto więc od razu zastanowić się, jakie będzie rozstawienie mebli oraz sprzętów. Łazienka - tutaj także istotne jest dokładne planowanie, wszak odpływ z toalety jest całkiem konkretną rurą. Potem w grę wchodzi ilość umywalek, wanna, prysznic, bidet, kaloryfer... Jeżeli chcemy podłogówkę - musimy wiedzieć jak ustawimy meble, jeśli chcemy mieć wyższe cokoliki - określamy niestandardową wysokość gniazdek w stosunku do podłogi itd. 

Ostatni argument, który w tym momencie przychodzi mi do głowy, to poziom trudności. Mam tu na myśli trudność, jaką jest urządzenie swojego domu, szczególnie gdy robi się to po raz pierwszy w życiu. Mamy konkretny metraż, ściany, okna, ograniczenia techniczne i zadanie, aby stworzyć komfortową, funkcjonalną i miłą dla oka przestrzeń. Przeglądając piękne wnętrza w magazynach i Internecie odnosimy wrażenie, że wszyscy mają cudowne zdolności i wyczucie właściwe architektom. Jednak spacerując po domach i mieszkaniach rodziny oraz znajomych widzimy, że wcale nie wszyscy, i że urządzenie wnętrza to nie jest taka prosta sprawa. Wymaga czasu, chęci, całkiem sporej ilości wiedzy. Dlatego też czas, jaki daje nam ten wcześniej wspomniany remont, okazuje się cenny. Mimo że początkowo jest on utrapieniem, dłuży się, a my jesteśmy coraz bardziej zniecierpliwieni, to pomyślmy o pochopnych decyzjach, przed którymi nas ustrzeże i zmieńmy nieco swoje spojrzenie :) 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"