Jak załatwić kredyt?

Kilka spostrzeżeń na temat procesu pozyskiwania kredytu na zakup nieruchomości, całkowicie subiektywnie, na podstawie własnych doświadczeń. Jestem pewna, że w wielu przypadkach idzie to szybciej i łatwiej, ale u mnie było na pewno niezwykle ciekawie:

1) Idziesz do pierwszego lepszego banku - nikt nie ma czasu, obiecują oddzwonić. Nie oddzwaniają.

2) Robisz research internetowy. Pół nocy zarwane. W końcu wybierasz 3 lub 4 banki z listy tych, które są najkorzystniejsze według najnowszego rankingu.

3) Telefonicznie umawiasz się na spotkania.

4) Podczas spotkania dowiadujesz się, jakie ilości dokumentów należy przygotować i dlaczego istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie otrzymasz kredytu.

5) W pracy wysyłasz do HR-ów zapotrzebowanie na zaświadczenie o zarobkach, najlepiej do dwóch banków. Na następny dzień przypominasz sobie, że miał być jeszcze trzeci bank, wysyłasz prośbę o kolejne zaświadczenie. Przy czwartym banku trafiasz na czarną listę pań z HR-ów.

6) Pobierasz wykaz swoich zarobków z ostatnich 6 miesięcy. Płaczesz widząc całościową kwotę.

7) Składasz potrzebne dokumenty, gdzieniegdzie płacisz za rzeczoznawcę.

8) Otrzymujesz odmowę. Okazuje się, że przedmiotowa nieruchomość zahacza o działkę, która miała być działką sprzedających (bo przecież ogrodzona, kwiatki posadzone), ale tak naprawdę należy do miasta. Standard.

9) Zbywcy składają w tzw. międzyczasie wniosek o scalenie działek.

10) Procedura w stosownym urzędzie trwa rok.

11) Rok później: ponownie wybierasz 4 banki.

12) Na wstępie załatwiasz wszystkie zaświadczenia o dochodach. Czysta nienawiść ze strony HR-ów.

13) Dwie noce zarwane przy wyborze najlepszego banku i genialna konkluzja: wszystkie oferty są takie same.

14) Trzy noce na wybranie odpowiedniego wariantu kredytu: z prowizją czy bez, z marżą czy bez, z ubezpieczeniem na życie czy bez, z ubezpieczeniem od utraty pracy, raty malejące czy stałe, koszty dodatkowe małe czy duże... Wszystko i tak wychodzi tak samo.

15) Przez tydzień, dzień w dzień z samego rana, godzina w banku - w końcu kiedyś trzeba te dokumenty złożyć.

16) Zapominasz dosłać brakujące dokumenty. Topisz winem wyrzuty sumienia, krzyczące, że przez Ciebie wszystko jeszcze bardziej się opóźni. Dosyłasz dzień później, a Świat się jednak nie zawalił.

17) Kilka dni później - dowiadujesz się, że masz zdolnośc kredytową. Wow, a to niespodzianka...

18) Okazuje się, że za kilka dni zmienia się ustawa o przyznawaniu kredytów. Banki uprzejmie informują, że będzie burdel a cały proces opóźni się minimum o dwa tygodnie.

19) Czekasz pokornie. Okazuje się, że nie ma żadnego opóźnienia ani prorokowanego chaosu.

20) Horror pod tytułem "Czy przyłączony kawałek działki jest już we właściwej księdze wieczystej?".

21) Jest!

22) Miliard czarnych myśli, oscylujących wokół utraty pracy, niewypłacalności , własnego skrawka ziemi pod najbliższym mostem...

23) Koszty uruchomienia kredytu - żegnajcie oszczędności ostatnich dwóch lat.

24) Wizyta u notariusza. Spłukujesz się niemal do zera.

25) Kredyt pozyskany!!! Cieszyć się?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prezentownik - subiektywny przegląd prezentów świątecznych

Co to jest węgarek?

W sercu "urban jungle"